Mam olbrzymie osobiste przekonanie, że ten ideowątek jest turbo ważny, o ile nie najważniejszy, jeśli chodzi o budowanie dobrych relacji. Z jednej strony jest prosty jak barszcz:
DOSTRZEŻ I DOCEŃ DRUGIEGO CZŁOWIEKA
I POWIEDZ MU O TYM
Z drugiej jest to wierzchołek góry lodowej, u której podstaw leży większość elementów budowania i utrzymywania dobrych relacji. Taki boski skrót i fajny początek, żeby rozpocząć przygodę ze świadomym budowaniem relacji.
Wokół tego ideowątku przygotowaliśmy wiele działań. Zapraszamy do korzystania!!!
Trochę teorii zaczerpniętej z Analizy Transakcyjnej:
- ludzie potrzebują być w relacji i mieć o tej relacji sygnały
- te sygnały nazywają się ZNAKAMI ROZPOZNANIA
- znaki rozpoznania dzielą się na: pozytywne/negatywne oraz warunkowe/bezwarunkowe
ZNAKI ROZPOZNANIA:




Ciekawe? Więcej i szerzej na ten temat np. TUTAJ
Albo TUTAJ . Zerknij!
Najbardziej zależy nam na pozytywnych znakach rozpoznania zarówno tych bezwarunkowych, jak i warunkowych, ale największy deficyt, a zarazem potrzeba jest tych
POZYTYWNYCH WARUNKOWYCH. To one są:
-
najbardziej "wychowawcze",
-
wskazują pożądane zachowania,
-
są mega motywujące,
-
i dają poczucie satysfakcji.
A my ich tak skąpimy! Dlaczego?! Oto moje przemyślenia:
Jak jest źle, np. ktoś zapomniał zrobić pilnego zamówienia i wystawił błędne FV, to trzeba coś naprostować, ratować sytuację, tłumaczyć, zwracać uwagę - ogólnie gadać, gadać i gadać, dawać sporo NEGATYWNYCH WARUNKOWYCH znaków rozpoznania, oczywiście ważnych i najczęściej niezbędnych w takiej sytuacji.
Z drugiej strony, jeśli jest wszystko ok, np. ktoś NIE ZAPOMNIAŁ pilnego zamówienia (i dobrze, bo przecież należy to do jego obowiązków) i WYSTAWIŁ POPRAWNIE FV (no nie jest to jakiś kosmos, prawda?), to uważamy, że nie ma nawet o czym gadać, a co dopiero chwalić i doceniać. Nie jesteśmy skorzy do dawania POZYTYWNYCH WARUNKOWYCH znaków rozpoznania.
I paradoksalnie: im bardziej JEST DOBRZE (dla nas "zwyczajnie", "poprawnie", "standardowo"), tym mniej to zauważamy i doceniamy. I musi się stać coś naprawdę wybitnego, żeby kogoś pochwalić. Dla większości z nas to "nienaturalne".
Konsekwencja: brak równowagi, w relacji jest albo neutralnie, albo negatywnie/naprawczo, z rzadka i od święta pozytywnie. Przebywamy rzadziej w "pozytywnym" niż w "negatywnym", a to przekłada się na to, jakie jest "w większości" nasze życie zawodowe, szkolne czy rodzinne. A przecież POZYTYWNE ZNAKI ROZPOZNANIA najpiękniej budują relacje. I przypomnijmy: te POZYTYWNE WARUNKOWE uczą, co jest dobre, a co złe, wskazują właściwą drogę, budują relację, sprawiają przyjemność i budzą motywację wewnętrzną.
I dlatego przychodzę z apelem: ogłośmy rok 2025 rokiem, w którym będziemy ŁAPAĆ LUDZI NA DOBRYM: dzieci, uczniów, pracowników, partnerów, przyjaciół. Dużo dobrego i dobrej energii z tego popłynie!!! Może podchwycą i trochę tę równowagę złapiemy, będzie więcej uśmiechu, satysfakcji i zadowolenia, bo SAMI też sobie uświadomimy, że życie jest lepsze, nauczymy się widzieć, co dobre. I dobro bardziej wypełni nasze i innych dni.
Nie zapominajmy także SOBIE SAMYM DAWAĆ ZANKÓW ROZPOZNANIA, bo na nas to też ma bardzo pozytywny wpływ! Dodatkowo, to zmusza nas do zauważania "dobra" i wpływa nieuchronnie na nasz światopogląd: że ludzie są z natury ok i bardzo rzadko ktoś z premedytacją czyni zło. Tak wizja świata poprawia nam humor. A jeśli jesteś rodzicem, nauczycielem czy szefem, to zobaczysz, że ŁAPANIE ICH NA DOBRYM (czyli dawanie pozytywnych warunkowych znaków rozpoznania) czyni cuda :).

Prawdziwa opowieść Diany Kubicy,
współzałożycielki fundacji Edurela:
Kiedyś w naszej firmie w jednym z działów od lat pracowała bardzo zaangażowana i kompetentna dziewczyna. Właściwie przez pierwsze lata tworzyła dział i osiągała super wyniki. Jak dział się rozrósł i pracownica-specjalistka stała się szefową (naturalnie awansowała), zaczęły się problemy.
Ona z założenia oczekiwała, że wszyscy będą działać dokładnie wg takich samych schematów jak ona. A że jej standard był faktycznie wysoki, często to komunikowała innym. Do tego - wiadomo - młodsi stażem pracownicy popełniali błędy, a nawet tym bardziej doświadczonym przecież też nie wszystko wychodzi zawsze idealnie. Trzeba dodać, że wszyscy byli mega zaangażowani i pracowici - zarówno szefowa, jak i jej podwładni. Z tym że szefowa z dnia na dzień była coraz bardziej niezadowolona i codziennie właściwie znajdywała elementy do poprawy u innych. Jednocześnie zupełnie nie zauważała ani zaangażowania, ani starań i tego, co było dobrze robione. Przecież można uznać, że "dobrze" = "normalnie".
Frustracja narastała. Pracownicy byli kompletnie zdemotywowani, aż w końcu zawiązali front przeciw szefowej. Zaczęli wspierać się nawzajem, doceniać nawzajem, ale szefowej znieść nie mogli. Czy szefowa nie miała "racji"? Zazwyczaj miała, wskazywała faktycznie na błędy i niedoskonałości, ale zupełnie nie była w stanie dostrzegać ani doceniać w podwładnych tego, co dobre. Tym samym oczywiście, nigdy im tego nie mówiła, bo w jej odczuciu nie było o czym. Ona tego po prostu nie czuła i nie widziała. "Chwalenie", jak już go próbowała (po jakiejś kolejnej interwencji z góry czy jakimś coachingu), było sztuczne i nienaturalne. I tak jej nikt nie wierzył, bo po chwili wracała do swojego standardowego "stanu". Nie myślała o dobrych stronach ludzi, więc ich nie widziała. Nie widziała, to nie komunikowała. Te dobre strony w jej głowie powoli przestawały w ogóle istnieć przesłonięte tymi "złymi". Skrzywienie na twarzach i chłód dystansu czuć było od samego rana w biurze. Relacje w ruinie.
Jak się ta sytuacja zakończyła? Okropnie! Pracownicy składali kolejne skargi na wyższym szczeblu, nie było możliwe żadne porozumienie i ostatecznie szefowa straciła pracę w dziale, który lubiła, współtworzyła i rozwinęła. Szkoda... Bo to wcale nie jest "zły człowiek"! Ona na poziomie świadomym nie chciała nigdy nikogo skrzywdzić! A zrobiła to i sobie, i innym. Jedynym z większych problemów był brak uwzględniania, dostrzegania i doceniania współpracowników i komunikowania im tego. Budowania dobrych relacji. Wzbudzania motywacji i inspiracji, a tych nie da się wskrzesić zasadami, procedurami i nawet doskonałością w wykonywaniu zadań. Łap ich na dobrym, proszę!
Aby złapać kogoś na dobrym:
- zatrzymaj się
- spójrz z refleksją wewnątrz siebie - to skłania do zbudowania właściwego, pozytywnego nastawienia
- dostrzeż i uwzględnij drugiego człowieka; posłuchaj aktywnie
- przeprowadź "pozytywną analizę" i uświadom sobie "dobro" w drugim człowieku
- włóż energię w działanie
Zagrożenia:
- niedopasowanie stylu
- kpiarsko, z przymrużeniem oka
- za dużo / za mało
- niewiarygodne
- bez prawdziwej pozytywnej intencji
- rutynowe
- z powierzchownym zainteresowaniem i uważnością
Ważne: DOPASUJ STYL DO SIEBIE I DO OKOLICZNOŚCI
Kluczowa tu będzie Twoja intencja i przekonanie drugiej osoby, że mówisz szczerze i prawdziwie. Nie musisz od razu wypowiadać sztucznych dla Ciebie tyrad. Ton/sposób możesz spokojnie dopasować do swojego stylu. Jeśli jesteś osobą cichą, małomówną, zazwyczaj niekomentującą, wystarczy, jak powiesz: "dzięki, widzę, że się postarałaś". Jeśli jesteś raczej surowa i nie masz w zwyczaju za dużo się uśmiechać i raczej nie chwalisz i nie wyrażasz zachwytów, jak powiesz "dobra robota dzisiaj, dziękuję", to ludzie poczują się docenieni. Natomiast jeśli jesteś osobą wylewną i zazwyczaj dużo mówisz, taka sama wypowiedź wzbudziłaby niepokój i mogłaby być odczuta dosłownie odwrotnie, wręcz jako kara. W takim wypadku musisz się naprawdę postarać i mocniej okrasić wypowiedź, żeby druga osoba poczuła się wyjątkowo.

Jeśli przekonuje Cię idea ŁAPANIA NA DOBRYM, nie zatrzymuj się tutaj!
Działaj dalej: